Jeżeli nie pojawią się 3 komentarze, to koniec bloga!!!
Rozdział
jedenasty
<Filip>
-Ja chcę
się jeszcze bawić! – Powiedział Louis.
-No to się
bawimy – krzyknąłem i znowu rzucaliśmy w siebie poduszkami i nie tylko. Ja nie
trafiłem i spadł wazon, Hazza wybił szybę, ale szybko zasłonił roletę i
bawiliśmy się dalej, Niall rozwalił wcześniej telewizor, rzucając pilotem, Liam
bawił się z Luną i jakoś wyszło, że rozwalili kanapę, Zayn zrobił dziurę w
ścianie i rozwalił szafkę (trzeba powiedzieć, że ma siłę). Spojrzałem na
zegarek, który o dziwo jeszcze działał, bo reszta salonu, raczej do użytku się
już nie nadawała…
- Dobra
chłopaki, ja już idę spać, bo jest przed czwartą – powiedziałem.
- Spoko,
my też zaraz idziemy spać, narka – powiedział Liam.
- Narka.
Umyłem się i wskoczyłem po cichu do łóżka, tak żeby nie obudzić Asi, taka
kochana, spodobało mi się tu, a może zostanę dłużej? – zadawałem sobie pytanie
w myślach. Nie to nie w moim stylu. Pewnie znajdzie się za kilka dni inna.
Pierwszy raz pomyślałem tak o dziewczynie.
- Czy ona
mi się podoba? – Spojrzałem na jej śliczną twarzyczkę i pogłaskałem ją po
policzku. Podoba mi się, jak myślę o tym to robi mi się gorąco, no ale z
drugiej strony, zakład to zakład… W niepewnych myślach zasnąłem.
<Asia>
Poczułam
kogoś rękę na mojej twarzy. Otworzyłam oczy i ujrzałam Filipa macającego przez
sen mój nos. Ściągnęłam z siebie jego rękę i wstałam. Była 7.08, Zeszłam na dół
i to, co zobaczyłam po prostu zwaliło mnie z nóg. Padłam na kanapę, ale akurat
trafiłam na wielką dziurę i upadłam na ziemię.
- Ała –
jęknęłam masują sobie dupę. Po chwili usłyszałam miauczenie. Szłam za odgłosem,
aż w końcu trafiłam na małego kociaka
- Cześć
mały, co ty tu robisz? – Zapytałam go.
- Chodź
dam Ci mleka – wzięłam go na ręce i poszłam do kuchni. Gdy kotek pił mleko,
zastanawiałam się jak dać mu na imię. Łatek nie, był cały biały, a na ogonie
miał rude prążki.
- Mikuś,
tak Mikuś jest ładne – wzięłam go na ręce i wróciłam do salonu. Z nudów,
zaczęłam sprzątać to, co się dało uprzątnęłam. Szkło i inne zepsute rzeczy
wyrzuciłam, a resztę trzeba będzie wymienić. Usiadłam w fotelu, bo jako jedyny
przetrwał tę zabawę. Ciekawe gdzie jest Luna. Usłyszałam kroki, pojawił się
Niall z Luną. Dałam mu buziaka.
- Hej, ty
zrobiłaś tu taki porządek?- Zapytał zdziwiony.
- Tak, ale
resztę trzeba wymienić. Spałeś z Luną?
- Tak,
słodka jest, kochany psiak – pogłaskał ją po głowie.
- A wam,
co wczoraj odwaliło? Salon rozwaliliście! – Zapytałam robiąc ciasto na
naleśniku.
-
Bawiliśmy się – powiedział, a po chwili dodał – z Luną
- Tak,
następnym razem idźcie na ulicę, może tam niczego nie rozwalicie.
- Ojj,
żebyś się nie zdziwiła. Ostatnio wybiliśmy szybę jakiegoś samochodu, a Lou z
Hanzą patrzyli kto wyżej rzuci nutellą. Niestety Lou trafił w lampę na ulicy i
się rozwaliła, a z nutelli nie zostało nic – Niall zrobił smutną minkę. Kochany
jest, cieszę się, że mogę tu być, nagle do kuchni wleciałam moja mama.
- Hej
Graża – przywitałam ją.
- Hej, ja
się śpieszę, na spotkanie z Sel. Dzisiaj już się nie zobaczymy, bo potem mam
samolot do Polski. Przyjadę za 4 dni, ze wszystkimi rzeczami, które będą
potrzebne. A za tydzień, mam trasę i wyjeżdżam z Seleną. Śpieszę się, pa –
szybko wypowiedziała swój monolog i wyszła żegnając się z nami, ale po kilku
sekundach, znowu pojawiła się w drzwiach.
-
Zapomniałam założyć buty – dostaliśmy głupawi i w trójkę śmialiśmy się z
dobrych 5 minut. Nagle Graża się ogarnęła
- Dobra
lecę – wykrzyknęła w drzwiach, zamknęła je i znowu się w nich pojawiła.
-
Zapomniałam torbę – zrobiła FacePalm – to pa – wyszła. Usłyszałam tylko
odjeżdżającą taksówkę. Poczułam zapach spalenizny. Spojrzałam na naleśnika,
który zaczął się palić. Niall przerwał jedzenie swojego śniadania i szybko
pobiegł, po GAŚNICĘ?? Opryskał kuchnię, razem z nami. Byliśmy cali w pianie
- Mam
pomysł- pobiegłam na górę i weszłam po cichu do pokoju. Na palcach podeszłam do
śpiącego Filipa i rzuciłam się na niego.
-
Ratunku!!! – wydarł się Filip – o niee, co ty zrobiłaś, jestem cały w pianie! –
uśmiech pojawił się na mojej twarzy, ale zaraz zniknął, bo Filip się na mnie
położył i zaczął mnie łaskotać.
- Przestań
– przerwał na chwilę moje męczarnie
- Dobrze,
jak dostanę namiętnego całusa – zażyczył sobie. Ja przybliżyłam się di niego i
złączyliśmy swoje wargi. Po kilku minutach całowania zwaliłam Filipa z łóżka i
poszłam na dół. Resztę naleśników zrobił Niall, na dole siedzieli już wszyscy
oprócz Hazzy i zwierzaków.
- Hej
wszystkim! – Przywitałam się z nimi.
- Hej!
-
Widzieliście gdzieś zwierzaki?
- Nie,
przecież my mamy tylko Lunę – powiedział Zayn, ale jak spotkał mój wzrok, to od
razu się poprawił. – Twoją Lunę.
- No
lepiej – poszłam do salonu i zobaczyłam przesłodki widok. Luna leżała na
fotelu, na brzuchu, a Mikuś na niej bawił się jej uszami. Szybko poleciałam po
aparat i zrobiłam im zdjęcia.
- Ludzie
chodźcie coś zobaczyć!! – Krzyknęłam, a wszyscy zlecieli się do salonu.
- Słodko –
stwierdził Louis. Po kilku minutach zachwycania się zwierzakami chłopcy wrócili
do kuchni, a ja wzięłam kota na ręce i poszłam do góry. Weszłam do pokoju Hazzy
i położyłam na nim Mikusia. Kotek zaczął go lizać na nosie i macać łapkami jego
policzki. To wyglądało świetnie. Zrobiłam kilka zdjęć i Harry się obudził.
- Kotek! –
Krzyknął szczęśliwy i wziął go na ręce. – Dziękuję – mocno mnie przytulił.
- Proszę,
to jest Mikuś, jestTwój – uśmiechnęłam się.
- A Luna
mu nic nie zrobi? – Zapytał.
- Nie,
zobacz te zdjęcia – pokazałam mu w aparacie.
- Ale
słodziaki, dziękuję – pocałował mnie w policzek.
- Chodź na
dół, naleśniki gotowe.
- Okej. –
wyszłam z pokoju i weszłam do pokoju, bo Filip po pobudce i tak został w
sypialnii.
- Filip
wstawaj – położyłam się obok niego i szepnęłam do ucha.
- Nieee
- Takk
- Jak
dostanę buziaka.
- Okej –
pocałowałam go, a on zerwał się z łóżka już cały ubrany i ogarnięty.
- Ejj,
oszukujesz
- No, bo
chciałem buziaka.
- Osz ty –
rzuciłam się na niego i razem wylądowaliśmy na ziemi. On na mnie. Zbliżył się
do mnie i pocałował. Oddałam mu ten pocałunek, ale po chwili wpadłam na
zabójczy pomysł, zwaliłam go z siebie i zaczęłam uciekać.
-
Zaczekaj! – Krzyknął Filip. Szybko weszłam do łazienki i schowałam się za
drzwiami. Filip wyszedł do środka i poszedł w jej głąb, a ja szybko wyszłam i
zamknęłam drzwi na klucz.
- Wypuść
mnie!
- Czemu?
- Bo
jestem głodny!
- No to
poczekasz.
-No weź
ogarnij.
-Ogarnęłam
i idę się napić!
- No Aśka!
- Co?
- Proszę.
- O co?
- No
wypuść mnie!
-
Zastanowię się, za kilka dni hah.
- No
please!
- Okej,
ale poczekaj chwilę!
- Poszłam
po miód i usmarowałam podłogę, na drzwiach do góry położyłam wiadro z pierzem.
Odkluczyłam go i poszłam do kuchni. Usłyszałam tylko krzyk, ślizg i bum hahaha.
- Co tam
chłopaki?
- Nic, co
ty mu zrobiłaś?
- ja??Nic.
- Nie
wcale, umazałaś mnie miodem i wytarzałaś w pierzu.
- No, a
co? Stało Ci się coś?
- Nie w
sumie nic. – Wredna małpa, przyszedł do mnie i chciał mnie przytulić, ale schowałam
się pod stołem hah. Po zjedzonym posiłku, poszłam ogarnąć górę. Posprzątałam
pokoje chłopaków, przy okazji zjadłam trochę słodyczy Niall’a które miał
schowane. Po wszystkim poszłam na dół i skapnęłam się, że wszystko zostało
naprawione. Usiadłam na nowej kanapie przed nowym telewizorem i obejrzałam
powtórkę „Przepisu na życie”. Była już 13, a u nas jakaś dziwna cisza.
Przeszukałam cały dam, ale nigdzie nie było chłopaków, w końcu postanowiłam
wyjść na taras. Tam siedziały moje zguby. Harry bawił się z kotem, Niall z Luną,
Zayn i Filip rozmawiali, a Liam i Louis robili chyba doświadczenie, który zrobi
większy plusk w basenie. Niezauważona wróciłam do domu i weszłam do kuchni.
Wyjęłam z zamrażarki lody i pucharki. Polałam każdą porcję sosem toffi i
włożyłam rurki i śmietanę. Wzięłam wszystko na tackę i wróciłam na dwór.
-
Jedzenie! – krzyknął Niall.
-
Dziękujemy – krzyknęli.
- Proszę,
a dla ciebie Nialler, specjalna porcja – podałam mu pucharek z lodami.
- Jesteś
kochana – pocałował mnie w policzek, i zabrał się do jedzenia.
Dzięki, ale chyba kończę bloga, to zależy od Was!