poniedziałek, 28 maja 2012


Rozdział Ósmy

<Asia>

- Zostaw! – Krzyknęłam. Obudziłam Harrego, a ja byłam cała we łzach.
- Co się stało kochanie? – Zapytał z troską, a ja się w niego wtuliłam.
- To Maciek, śniło mi się, że przyszedł tu i mnie przywiązał do krzesła, a potem wszystkich po kolei zabijał, a ja musiałam na to patrzeć. – Mówiłam ze łzami oczach.
- Spokojnie, mała, jesteś bezpieczna. To tylko sen. – Przytuleni do siebie zasnęliśmy. Obudził mnie dzwonek jakiegoś telefonu, to był mój pożyczony od Lou, bo tamten nie nadawał się do użytku i przełożyłam kartę, dzisiaj muszę kupić sobie nowy telefon. Sięgnęłam po tego grata i nacisnęłam zieloną słuchawkę
- Halo?
- Cześć córcia.
- Co się stało, mamuś nie płacz.
- Już jest po rozprawie, zostajesz ze mną.
- Och mamuś, kocham Cię. Trzymaj się.
- Ja ciebie też. Słuchaj, znajdź sobie tam jakąś dobrą szkołę. Pracę mam załatwioną, bo będę makijażystką Seleny Gomez. Poszukam tam też dom, niedaleko tego zespołu, żebyś miała do nich blisko.
- Dobrze mamuś. Dzięki za wszystko.
- No córcia zadzwonię pojutrze, papa.
- Pa. – Rozłączyłam się.
- Zostaje z mamą!!! – Wydarłam się na cały dom i mocno przytuliłam Hazzę.
- Weź, człowieku ja chcę jeszcze żyć – powiedział wyrywając się z mojego uścisku.
- Przepraszam, ale jestem na prawdę szczęśliwa – odpowiedziałam sięgając po ciuchy do szafy.
- Ja idę się ogarnąć, a ty uszykuj mi śniadanie. – zażyczyłam sobie i weszłam do łazienki. Zrobiłam poranną toaletę, włosy spięłam w luźny koczek, zrobiłam sobie lekki makijaż i ubrałam się w krótkie fioletowe spodenki, luźną bluzkę opadającą na jedno ramie z czarnym napisem FUCK. Na to zarzuciłam żółty sweterek i założyłam moje kochane kapcie z myszkami, bo kocham myszy. Gdy schodziłam po schodach poczułam piękny zapach. Weszłam do kuchni, gdzie wszyscy siedzieli.
- Księżniczko, jak sobie życzyłaś, zrobiłem Ci śniadanie – ukłonił się przedemną z talerzem naleśników w ręku
- Ohh, dziękuję. - Dałam mu całusa i usiadłam przy stole, a wszyscy paczyli na mnie swoimi paczadłami.
- No, co?? – Zapytałam nie wiedząc, o co chodzi.
- Widzę, że będziemy mieli nową parę. – Powiedział uśmiechnięty Zayn.
- Chyba marzysz. – stwierdziłam i zabrałam się za jedzenie naleśników.
- Obraziłaś mnie. – powiedział naburmuszony Loczek.
- A co mnie to obchodzi, przecież i tak zaraz zapomnisz – powiedziałam uśmiechnięta.
- Zobaczysz, że tym razem nie – spojrzał na mnie i wrócił do jedzenia naleśników.
Gdy zjadłam poszłam na górę po torebkę, spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy i zeszłam na dół.
- Ja jadę po telefon, ktoś jedzie ze mną?? – Krzyknęłam ubierając buty w kierunku salonu.
- Ja – krzyknęli razem.
- Okej, tylko nie róbcie siary tak jak rok temu w Tesco.
- Zobaczymy czy się uda – krzyknął Liam pisząc sms-a.
- Tsa, na pewno wam się nie uda, ale ok. – powiedziałam zamykając drzwi. Wow, chyba pierwszy raz wzięłam klucze. Harry chyba cały czas ma na mnie focha no, ale co on sobie wyobraża, przecież jesteśmy tylko przyjaciółmi, a właściwie to jak rodzeństwo. Może nie było to miłe, ale nie musi mieć od razu focha.
- Jesteś jeszcze zły? – Zapytałam Hazze.
- Tak, bo to było nie miłe – powiedział Loczek.
- No, przepraszam braciszku, ale to mnie zdenerwowało, przecież jesteśmy przyjaciółmi. – Odpowiedziałam patrząc na niego.
- No dobra nie jestem zły – uśmiechnął się i wziął mnie na barana. Po chwili byliśmy już w sklepie, prosiłam Harrego, żeby położył mnie na ziemi, ale nie. Wszyscy patrzeli na nas jak na nienormalnych. Po kilku minutach jednak mnie położył. Gdy ja kupowałam komórkę (Samsung Galaxy Y) chłopcy jak zwykle bawili się w najlepsze. Harry bawił się drzwiami i co chwilę podchodził żeby się otwarły, potem stawał na środku i czekał, kiedy się zamkną, a wtedy uciekał. Jeden raz nie zdążył i drzwi go przyczasnęły. Zaczął piszczeć na cały sklep. Lou przyciskał jakiś monitor i co chwilę wylatywały mu karteczki z numerem do kolejki. Po kilku minutach maszyna się zacięła nie mógł zatrzymać jak to nazwał „ latających karteczek”. Zayn bawił się tabletem, a po chwili zabawie szybka pękła. Niall siedział z dupą na kanapie i przypatrywał się dziewczynce, która jadła wielka zapiekankę. Jego wzrok normalnie pożerał jedzenie. W końcu się uniósł i wziął zapiekankę tej dziewczynie. Ona ze złości zaczęła się na niego wydzierać, a on ze smakiem zajadał się jej zapiekanką. Liam zobaczył Playstation i od razu się na nią rzucił. Grał w jakieś beznadziejne gry, wydając przy tym dziwne dźwięki, że udzie patrzyli się na niego jak na jakiegoś debila. Oni to normalnie przedszkolaki. Kupiłam telefon i wyszłam wołając ich tak, że cały sklep mnie słyszał.
- Nie możecie się normalnie zachowywać? – Zapytałam.
- Pupa mnie boli, bo to zjebane drzwi mnie przyczasnęły –jęczał Hazza.
- Głodny jestem – zaczął skomleć Niall.
- Nie mam kasy, bo ta szybka się rozpierdzieliła, jak takie badziewia robią to nie moja wina, a ja jeszcze muszę za to płacić – narzekał Zayn.
- Ja chce grać, wracajmy do domu – prosił Liam.
- CISZA – krzyknęłam, że wszyscy na ulicy się na mnie spojrzeli – macie się nie odzywać, bo inaczej nie pójdę z wami do Wesołego Miasteczka.
- Ooo, Asia idzie z nami do wesołego miasteczka – tańczyli na ulicy robiąc pełno hałasu.
- Jak się nie ogarniecie to nie pójdę - powiedziałam
- Okej, będziemy grzeczni – spojrzeli na mnie swoimi pięknymi oczami.
- A w sumie gdzie poszedł Filip? – Zapytałam przed domem.
- Ktoś do niego zadzwonił i poszedł – odpowiedział od niechcenia Liam.
Weszliśmy do domu i wszyscy ruszyliśmy do kuchni w tym samym celu – jedzenie.
- Dobra, ile potrzebujecie czasu? – Zapytałam chłopaków.
- ok. 20 minut – odpowiedział Liam.
- Nie, pół godziny – jęczał Zayn no, bo jak to on, musiał sobie ułożyć włosy.
- Macie 25 minut, a ty Zayn nie układaj sobie tak tych włosów, bo przecież i tak ich nie myjesz – zaczęłam się z nim sprzeczać.
- Teraz się nie odgryzę, ale potem zobaczysz. – obrócił się i poszedł do swojego pokoju.
- Zostało już tylko 20 minut. – Spojrzałam na mój piękny nowy telefon. Ja tylko się napiłam i poprawiłam koczka, ja nie musiałam pięknie wyglądać, zresztą idziemy tylko do wesołego miasteczka. Po 15 minutach wszyscy byli oprócz oczywiście mulata.
- Zayn masz 5 sekund, bo inaczej – nie skończyłam, bo Zayn był już przedemną.
- Tylko nie psuj mi włosów – spojrzał błagalnym wzrokiem.
- Jak mnie wkurzysz to z włosami możesz się pożegnać. – Uśmiechnęłam się i odwróciłam w kierunku wyjścia – Dalej, ruszajcie się. Wszyscy wymienili się spojrzeniami i ruszyli za mną, po kilkunastu minutach śmiechów i wygłupów doszliśmy do wesołego miasteczka. Oczywiście nie obyło się bez fanek, zleciały się i prosiły chłopaków autografy. Po chwili podeszło do mnie kilka dziewczyn.
- Hej, mogę autograf? – Zapytała, a ja zmieszana nie wiedziałam, o co chodzi.
- Pewnie, a powiesz mi, dlaczego? – Zapytałam
- No, przecież chłopcy wstawili na, Twittera filmik, na którym śpiewasz. Na prawdę pięknie, i podobno wybierasz się do x-factora? – Odpowiedziała jedna z kilku dziewczyn.
- Zabije ich – powiedziałam i się zaśmiałam – Odwiedzajcie YouTuba, bo się zemszczę – pożegnałam się z nimi i wróciłam do chłopaków.
- Dlaczego to zrobiliście? – Zapytałam ze złością.
- No, bo pięknie śpiewasz może ktoś to zobaczy i Cię wypromuje – odpowiedział Niall.
- Wiesz, co bardzo dziękuję – obrażona odwróciłam się i poszłam ustawić się w kolejkę na samochodziki. Naprawdę byłam zła, chciałam iść do x-factora jako nieznana osoba, a teraz? Chłopacy są za pewni siebie, zemszczę się jeszcze.
- Asiu, no przepraszam - Niall stanął przedemną i mnie przepraszał.
- Nie Niall, teraz żałuję, że Ci o tym powiedziałam, okej, chłopacy mogą wiedzieć, ale nie musicie wstawiać tego na Twittera. Mogliście mnie zapytać, ale nie, bo co myślisz, że jak jesteś gwiazdą to Cię to uratuje. U mnie nie ma dla was ulgi. Mogłeś mi powiedzieć, ale, po co, przecież Ty wiesz lepiej – wygarnęłam mu wsiadając do samochodzika.
- No proszę wybacz mi – uklęknął przed samochodzikiem, w którym siedziałam
- No, dobra, zlituję się – przytuliłam go i wszyscy wsiedliśmy do swoich samochodzików. Z nimi iść do wesołego miasteczka… Ja, co chwilę wypadałam z samochodzika, bo jak ktoś we mnie wjechał to był taki wstrząs, ze masakra. Gdy radośni skończyliśmy zabawę na samochodzikach, ruszyliśmy na kolejkę górską. Miała ona dwa koła do góry nogami. Szczerze strasznie się bałam.
- Nie ja nie idę, wy idźcie, a ja będę robić zdjęcia – uśmiechnęłam się i stanęłam
- No nie, idziesz z nami i koniec - Nim się obejrzałam byłam już na ramionach żarłoka i szliśmy w kierunku kolejki.
- Nie, no proszę was – zaczęłam, ale Zayn nie dał mi skończyć
- Nie marudź tylko wsiadaj. Gdy ruszyliśmy odruchowo chwyciłam Nialla za rękę ten lekko się uśmiechnął. Ja cały czas się darłam, jak głupia, a Nialler mnie przytulił. Po trzech godzinach zabawy zrobiliśmy się głodni i poszliśmy do małej pizzerii.
- Dobra to, jaką zamawiamy? – Zapytałam.
- Wegetariańską, piracką, margharitte, owoce morza, myśliwska i kebab, tyle powinno wystarczyć – wymienił blondasem, a ja wyszczerzyłam na niego oczy i już się nie odzywałam, bo cały czas myślałam o tym, jak on może tyle jeść i być tak chudym.
-Czemu się nie odzywacie? – Zapytał po chwili Niall.
- Człowieku, przecież my tego nie zjemy – zaczęłam – jak Ty to wszystko w siebie mieścisz i jeszcze jesteś taki chudy – powiedziałam.
- No, nie wiem, po prostu jestem głodny – odpowiedział z pełną buzią i się uśmiechnął
- Niall dodaj, że zawsze jesteś głodny, nawet w trakcie koncertu ma poukrywane wszędzie jakieś żarcie i co chwilę podjada – powiedział Liam. Gdy wszystko zjedliśmy ruszyliśmy do domu. Zadzwonił do mnie telefon. Filip, całe szczęście, że nie zniszczyłam karty sim, bo nie miałabym jego numeru.
- Halo
- No hej, słuchaj możemy się spotkać?
- No pewnie, a gdzie?
- Może teraz w parku?
- No okej. Za trzy minuty będę. Pa
- Chłopcy zawieźcie mnie do parku, bo chce spotkać się z Filipem.
- Dobrze księżniczko – krzyknął Lou zza kierownicy. Już po chwili byliśmy przed parkiem.
- Wrócę sama, pa kochani – wyszłam z samochodu i ruszyłam w kierunku Filipa, stojącego pod drzewem z fajką w ręku.



Nie podoba mi się zbytnio ten rozdział, dlatego proszę o komentarze. Jak macie jakieś pomysły to dawać w komentarzach. Ten rozdział dedykuje mojej kochanej Pamelce;*** a oto jej blog http://myonedirectionandmylife.blogspot.com .
Dziękuję moim komentującym, obserwującym i wszystkim, którzy odwiedzają mojego bloga. Jeszcze raz proszę o komentowanie, dawanie pomysłów i polecanie mojego bloga. Kocham Was <33
A teraz prośba, namawiajcie wszystkich, aby nie hejtowali. Rozumiem, że niektórym nie podoba się to, że Zayn jest z Perri, że Louis jest z Eleonor albo, że Liam jest z Daniele. Ja to rozumiem i je toleruje, ale niektórzy ich obrażają. Chłopcy są szczęśliwi z nimi, a my ich tylko zasmucamy, dlatego proszę, nie hejtujmy. Tak jak laska, która napisała Zux, ja to czytałam po polsku i po prostu prawie rzygałam, bo nie wiem jak można napisać o kimś takie COŚ. Ta laska uważa się jeszcze za Directionerke, chyba nie, mam chęć ją po prostu zabić, ale może jest chora psychicznie, chociaż wątpię.
Trochę się rozpisałam xdd, kocham Was i przepraszam jak zanudzam.

środa, 16 maja 2012


Rozdział Siódmy

- Możesz ściągnąć opaskę – krzyknął Zayn. Ściągnęłam opaskę i zobaczyłam ciemność, nagle światła się zapaliły i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Było cudownie, wszystko było pięknie ustrojone, pełno ludzi, śliczny tort i napis „ Wszystkiego najlepszego Asiu ”
- Dzięki, dzięki, dzięki, dzięki, dzięki – krzyknęłam i rzuciłam się na nich tak, że wszyscy wylądowaliśmy na ziemi nie mogąc opanować śmiechu.
- Ta impreza jest przywitalna i urodzinowa, bo przecież jutro kończysz 17 lat – wydarł się Harry, bo przez muzykę nie można było normalnie rozmawiać. Rzeczywiście, przecież jutro jest już 19 lipca i mam urodziny, o których zupełnie zapomniałam.
- Dziękuję, przytuliłam go i poszłam zanieść torbę do mojego pokoju. Gdy wróciłam na dół, ludzie świetnie się bawili, a Dj Malik puszczał świetną muzykę. Podeszłam do „alkoholi” po drinka. Wtedy podszedł do mnie Niall.
- Zatańczysz? – Zapytał już troszeczkę wstawiony.
- Pewnie – odpowiedziałam i poszli na ‘parkiet’ i zaczęliśmy tańczyć. Niall bardzo dobrze tańczył, zresztą ja też, bo chodziłam 4 lata na dodatkowe zajęcia tańca. Przetańczyliśmy kilka kawałków i usiedliśmy na kanapie. Wypiłam w fajnym towarzystwie kilka drinków i piwo, chociaż jeszcze nie jestem pełnoletnia. Niall już uchlany, poszedł do jakiś plastików, a reszta gadała same głupoty dobrze, że zdążyłam ze wszystkimi trochę potańczyć, bo teraz to wątpię, że któryś z nich utrzyma się na nogach. Spojrzałam na zegarek, dochodziła trzecia. Nagle podszedł do mnie jakiś gościu w czarnych lokowanych włosach, lekkim zarostem, pięknymi niebieskimi oczami i cudownym uśmiechem.
- Zatańczysz? – Zapytał wyciągając do mnie rękę. Wstałam i ruszyłam z nim na parkiet. Leciał wolny. Objął mnie w pasie, a ja owinęłam jego szyje rękoma.
- Filip jestem – szepnął mi na ucho.
- Asia – odpowiedziałam. Tańcząc rozmawialiśmy o wszystkim, śmiejąc się, co chwilę. Po godzinie tańczenia wyszliśmy na ogród, siadając na huśtawce. Wyciągnął paczkę papierosów, nie paliłam, ale wzięłam.
- Czasami lubię tak usiąść, patrzeć w gwiazdy i zapalić papierosa. Odsunąć się na chwilę od wszystkiego i pomyśleć. – Powiedział i objął mnie ramieniem.
- Ja nie palę, ale czasami, gdy jestem smutna siadam na balkonie i potrafię wypalić całą paczkę – powiedziałam i wtuliłam się w niego. Nie wiem, kiedy zasnęłam.
<Filip>
- Zasnęła wtulona we mnie. Złapała haczyk teraz trzeba troszkę poczekać i plan się uda – pomyślałem i uśmiechnąłem się do siebie.
Wziąłem ją na ręce i poszedłem do domu.
- Liam, gdzie ją położyć? – Zapytałem.
- Czwarte drzwi na prawo – powiedział i gdzieś poszedł. Szedłem schodami i po chwili byłem już u niej w pokoju. Położyłem ją i przykryłem kołdrą. Trochę żal było mi tej dziewczyny, ale zadanie to zadanie. Położyłem na szafce z numerem mojego telefonu.
<Asia>
Otworzyłam powieki. Cholernie bolała mnie głowa. Spojrzałam na szafkę w poszukiwaniu jakiejkolwiek godziny. Była 10.08, Ale nie chciało mi się wstać. Po piętnastu minutach leżenia uniosłam się i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam zielone rurki, białą bluzkę z czarnymi napisami i czarny sweterek. Zrobiłam sobie odświeżający prysznic, zmyłam wczorajszy makijaż i nałożyłam nowy. Włosy spięłam w luźnego koczka i wyszłam z łazienki. Spojrzałam na mój pokój, Był okropny, pełno porozwalanych śmiecie. Masakra. Szybko to ogarnęłam i usiadłam na łóżku, spojrzałam na szafkę, jeszcze jeden papier i gotowe. Już chciałam to zgnieść, ale zobaczyłam tam jakiś napis:

Bardzo ładnie śpisz, masz mój numer: 692534212
Myślę, że się jeszcze zobaczymy. x Filip
- Kochany jest – powiedziałam do siebie i zapisałam jego numer w komórce. Zeszłam na dół. Wszyscy siedzieli przy stole w kuchni
- Hej wszystkim- powiedziałam i nalałam sobie wody do szklanki
- hej- stęknęli
- Co tacy przybici? – Zapytałam biorąc aspirynę, niby mam mocną głowę do alkoholu, ale głowa trochę mnie boli.
- Zmęczony jestem i łeb mi pęka – powiedział Harry
- Masz- rzuciłam mu aspirynę. Zjadłam kanapki, przygotowane, przed chwilą przezemnie. Wtedy poczułam wibracje w prawej kieszeni. Nie patrząc na wyświetlacz szybko odebrałam.
- Halo – odezwałam się do słuchawki
- Cześć córcia – mamusia.
- Cześć mamuś
-Kochanie, wszystkiego najlepszego z okazji Twoich 17 – tych urodzin. Dużo szczęścia, miłości, dobrych ocen, spełnienia marzeń i wszystkiego naj naj lepszego.
- Dziękuję, a tak, co u Was słychać? – Zapytałam – A jakoś – nie dokończyła – a jak u ciebie?
- Jest świetnie, ale mamuś słyszę, że coś się stało, proszę powiedz mi.
- No, bo my – zrobiła przerwę, a chłopcy cały czas się na mnie dziwnie gapili – rozwodzimy się- nie wiedziałam, co powiedzieć
- Nie, to nie prawda. Żartujesz sobie?! – Zaczęłam się na nią wydzierać.
- Asiu, ale proszę Cię, uspokój się
- Nie, nie będę spokojna
- Muszę jeszcze coś Ci powiedzieć, jutro jest rozprawa i zobaczymy, z kim zostaniesz, jeżeli ze mną to wyjedziemy do Londynu, tam - wtedy rozpłakała się na dobre, zresztą ja też
- Mamuś, zobaczysz zostanę z Tobą, jutro zadzwonię, bo muszę kończyć - zakończyłam rozmowę i rzuciłam telefonem o ścianę, który się rozsypał.
- Asiu, co jest? – Pytali chłopacy, ale ja nie zwracałam na nich uwagi, teraz chciałam być sama. Ubrałam się szybko i wybiegłam z domu nie zwracając uwagi na krzyki chłopców.
Gdy o tym myślę łzy same lecą jak głupie po moich policzkach. Nie wiem gdzie biegłam, teraz mam to gdzieś. Nogi same mnie niosły przez Londyn. Po kilkudziesięciu minutach biegu stanęłam w jakimś parku. Weszłam w głąb i usiadłam na ławce, pod wysokim drzewem. Podkuliłam nogi i zamknęłam oczy. Myślałam o tym wszystkim jak teraz będzie. Co jeżeli zostanę z tatą?? I z jego dziunią – dodałam w myślach. A jeżeli zostanę z mamą, będę w Londynie, bez przyjaciół, no może są chłopcy, ale tam zostawiłam moje przyjaciółki, musze je tu zaprosić. Myśląc o tym zaczęłam szlochać jak głupia i nie usłyszałam jak ktoś do mnie podchodzi. Ktoś dotknął mojego ramienia, a ja podskoczyłam jak oparzona.
- Przepraszam, że Cię wystraszyłem – uśmiechnął się Filip i mnie przytulił.
- Nic się nie stało – powiedziałam przez łzy
- Co jest? – Zapytał, a ja wtuliłam się w jego ram, które służyło mi jako chusteczki. Opowiedziałam mu wszystko.
- Mała wszystko będzie dobrze, zobaczysz – powiedział całując mnie w czoło
- Chodź, pójdziemy do chłopaków, pewnie się martwią – powiedziałam wstając z ławki.
- Dobrze, zaprowadzę Cię – odpowiedział biorąc mnie za rękę.
- Zostań z nami na noc – zrobiłam minkę kota ze Smreka.
- No, okej. Tylko zadzwonię do mamy – Jego mama się zgodziła, aby został na noc. Doszliśmy do domu chłopaków, po chwili otworzył nam Niall, bo ja jak zawsze zapomniałam klucze.
- Dziewczyno gdzie Ty byłaś?! Wiesz jak ja się martwiłem?! Prawie zawału dostałem!! – Krzyczał, na mnie, ale po kilku minutach się uspokoił – Przepraszam, po prostu strasznie się martwiłem – przytulił mnie, a ja widziałam chłopaków stojących za nami jak śmieją się z blondasa.
- Poznajcie Filipa – powiedziałam, gdy już uwolniłam się z uścisku Nialla - To mój przyjaciel. Wszyscy podali sobie ręce i usiedliśmy na kanapie.
- A teraz powiedz nam, co się stało? Płakałaś – Powiedział Zayn.
- Moi, ehh, moi rodzice się rozwodzą – po policzku zleciała mi łza, ale Lou szybko j a starł i mocno mnie przytulił
- Zobaczysz wszystko będzie dobrze malutka, przechodziłem to, teraz musisz wspierać mamę – szepnął mi pan Marchewka.
- Dzięki – odszepnęłam i dałam mu buziaka w policzek
- Dobra to, co robimy?? – Zapytałam, bo nie chciałam dalej zadręczać rozwodem. Liam chciał coś powiedzieć, ale ja go wyprzedziłam,
- Nie, dzisiaj na pewno nie Toy Story. Jakiś horror- Liam zrobił smutną minkę, a ja dałam mu tylko buziaka.. Niall wybrał jakiś naprawdę straszny, a ja poszłam do kuchni po jedzenie. Wzięłam popcorn, chipsy, żelki i picie. Już po piętnastu minutach wszystko zostało zjedzone, ale i tak większość zjadł Niall i jeszcze marudził, że jest głodny. Lubiłam oglądać Horrory, ale ten był straszny. Nienawidzę jakiś duchów, ale chłopcy przerobili to na komedie
- Kto idzie zemną do łazienki? – Zapytałam.
- A co, boisz się iść sama? – Zapytał Harry
- Nie wiesz, nie lubię siedzieć sama
- To chodź – wziął mnie za rękę i zaprowadził, bo wszędzie było ciemno
- Poczekaj tu na mnie. Weszłam do łazienki i się nakluczyłam
- Aaaaa – zaczęłam się drzeć – Ratunku!! – Zgasło światło, w końcu się uspokoiłam, bo usłyszałam śmiech Hazzy.
- Ty dupku, zabije Cię – krzyknęłam, a światło od razu się zapaliło. Załatwiłam to, co trzeba było i wyszłam nie odzywając się do Harrego.
- No nie bądź zła, no – prosił
- Nie odzywaj się w ogóle, bo Ci coś zrobię – krzyknęłam na niego to od razu zamilkł.
 Gdy film się skończył Zayn zapalił światło.
- Co teraz robimy?? – Zapytał Filip.
- Butelka! – Wykrzyknął Lou. Usiedliśmy w kółku, pierwszy oczywiście kręcił pan Marchewka. Wypadła na Nialla – Idź na ulicę w samych bokserkach i błagaj o jedzenie – uśmiechnął się Tomlinson, a żarłok spiorunował go wzrokiem.
- Zemszczę – powiedział i wyszedł już w samych bokserkach. Obserwowaliśmy go z balkonu. Wszyscy tarzali się na ziemi ze śmiechu. Jakaś babka podeszła do niego i dała mu coś, druga zaczęła walić go torebką i na niego krzyczeć, a ten wystraszony wrócił do nas. Gdy się ubrał wyjął żelki z kieszeni.
- Skąd je masz? – Zapytałam
- Tamta pani mi dała – odpowiedział zajadając się gumisiami. Niall zakręcił, wypadło na Filipa, a ja wykorzystując nieuwagę blondasa skradłam mu żelki. Wszyscy zaczęli się śmiać jak ja je jadłam, a Niall nie wiedział, o co chodzi. W końcu na mnie spojrzał i zobaczył jak pochłaniam jego żelki
- Ejjj, to moje, oddawaj - krzyknął rzucając się na mnie.
- No, dobra, masz – oddałam mu pustą paczkę.
- Wszystko mi zjadłaś! – Krzyknął ze łzami w oczach, a po chwili na dobre się rozryczał.
- Kochanie, dam Ci nowe dwa opakowania, dobrze?? – Przytuliłam go.
- Mhm. – Szybko poszłam do kuchni po żelki i dałam je Irlandczykowi.
- Dobra gramy dalej – powiedział blondas z pełną buzią.
- To ja wymyślam zadanie Filipowi – krzyknął Zayn.
- Okej – wszyscy przytaknęliśmy
- Całuj się z Asią 30 sekund – Hazza i Niall wymienili się dziwnymi spojrzeniami, a ja nie wiedziałam, co ronić. Zadanie to zadanie. Zbliżyliśmy się do siebie i zagłębiliśmy w pocałunku. Świetnie całował, poczułam motyle w brzuchu. Gdy minęło już 30 sekund odsunęliśmy się od siebie i wróciliśmy na poprzednie miejsca.
- Możemy robić to częściej, bo świetnie całujesz – mrugnął do mnie okiem Filip
- Nie pozwalaj sobie za dużo. Na to trzeba zasłużyć – uśmiechnęłam się. Teraz kręcił Filip i wypadło na Lou.
- Weź wszystkie marchewki ( jest ich 2 wielkie skrzynie) i włóż je w gacie Harrego, Zayna, Liama i Filipa – zaśmiał się Niall wymyślając zadanie.
- Nonie, przecież one umrą przy ich odbycie. Mogę, chociaż trochę zostawić? – Zapytał z błagalnym spojrzeniem.
- Nie, bo innym marchewką będzie smutno – powiedział Niall z udawanym przejęciem. Chłopcy przynieśli marchewki z piwnicy i z kuchni. Postawili je przed Lou, a ja szybko pobiegłam po kamerę i zaczęłam to nagrywać. Louis założył długą rękawicę, bo jak stwierdził nie chce potem dezynfekować rąk. Nialler i ja nie mogliśmy opanować śmiechu. To tak śmiesznie wyglądało. Louis Tomlinson grzebie przyjaciołom w gaciach. Po godzinie grania usiedliśmy na kanapie. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu.
- Słuchajcie, jest już druga, to jak śpimy? – Zapytałam.
- Filip możesz spać u mnie, a ja będę spać na kanapie – zaproponował Harry
- Nie ma mowy, ja mogę spać na kanapie, a Ty śpij u siebie – odmówił Filip
- Niee
- Tak – kłócili się o to chyba z pięć minut.
- Cisza!!! – Krzyknęłam znudzona ich kłótnią – Filip śpi u Hazzy – już chciał mi przerwać, ale zatkałam mu buzie - a Harold śpi u mnie żeby nie było mu smutno, a teraz każdy do swoich łóżek, bez gadania – zarządziłam, a wszyscy odpowiedzieli chórem
- Dobrze mamusiu.
Weszłam do swojego pokoju. Zasłoniłam rolety, wzięłam za dużą koszulkę i krótkie spodenki jako piżamę i weszłam do łazienki. Zrobiłam sobie 10 minutowy prysznic, umyłam włosy i zęby. Gdy wyszłam z łazienki Harry już leżał na łóżku.
- Hej – poruszył śmiesznie brwiami.
- Hej – położyłam się obok niego i spojrzałam mu w oczy. Po chwili zaczął się do mnie zbliżać.
- Idź spać. Trzeba się wyspać po imprezie – uśmiechnęłam się do niego.
- No ejj. To daj buziaka – zażyczył sobie.
- Śnisz – obróciłam się na drugi bok.
- Sama tego chciałaś – krzyknął i zaczął mnie łaskotać. Śmiałam się jak nienormalna.
- Do – bra – dam – Ci – bu – zia – ka – wydusiłam z siebie przez śmiech. Hazza przestał mnie łaskotać, a ja dałam mu dwa buziaki w policzek.
- Idziesz spać? – Zapytała.
- Nie, bo przez kogoś nie jestem już śpiąca. Wstawię filmik na YouTuba z dzisiejszej gry w butelkę – sięgnęłam po laptopa i kamerę.
- Popatrzę sobie – powiedział wpatrując się w ekran. Wstawiłam filmik i już po kilku minutach było kilkaset wejść. Zamknęłam laptopa, położyłam się i spojrzałam na Loczka.
- Dobranoc – powiedziałam i odwróciłam się na drugi bok.
- Dobranoc – musnął mój policzek i położył się obok mnie z wielkim bananem na twarzy. Po chwili zasnęłam wtulona w poduszkę.
             


Dziękuję wszystkim, którzy czytają mojego bloga. Teraz rozdziały będą pojawiać się częściej, bo wtedy miałam karę L
Teraz ogłaszam 8 komentarzy = nowy rozdział pojawi się szybciej.
Proszę o polecanie mojego bloga i pozostawianie komentarzy. Dziękuję:**

Asia