wtorek, 24 lipca 2012

Rozdział 10 + Niespodzianka! (:


Rozdział Dziesiąty

<Niall>
Czemu ja jestem taki głupi? Mogłem powiedzieć jej to wcześniej. A teraz? ONA jest z NIM i ten ON mi nie pasuje. Jest taki jakby fałszywy i w jego oczach nie widać miłości, a nawet zauroczenia. ON po prostu coś kombinuje. Muszę porozmawiać z Liam’em, ciekawe, kiedy wrócił, a może jeszcze go nie ma. Fajnie, że w końcu ktoś mu się spodobał, bo cały czas mówił o, Dan, chociaż już z nią nie był od miesiąca. Dobra koniec tych rozmyślań trzeba się ogarnąć. Zrobiłem poranną toaletę, ubrałem szare spodnie, czerwoną bluzkę i zawiesiłem koniczynkę na szyi. Dostałem ją od mamy. Od wtedy zawsze ją noszę, żeby przypominała mi o mojej rodzinie, o przyjaciołach i wszystkich chwilach, które spędziłem z nimi w Irlandii. No, ale nie można się nad sobą użalać, trzeba żyć dalej. Serce będzie mi pękać za każdym jak zobaczę ich razem. Nie poddam się, bo ja ją kocham i będzie ze mną.
- Tylko musisz być silny – powiedziałem do siebie kończąc układanie włosów. Jak nigdy zszedłem na dół jako pierwszy. Wziąłem się za przygotowanie śniadania. Zrobiłem chyba z 40 naleśników, a nadal nikt nie schodził. Spojrzałem na zegarek. Jest 10.04. No to idę ich obudzić zanim naleśniki ostygną. Nie chcę być taki okropny, dlatego załatwimy to tak. Najpierw Zayn. Wszedłem po cichu do jego pokoju i nachyliłem się nad nim.
- Zayn, Zayn lakier do włosów się skończył – mulat zeskoczył z łóżka jak oparzony w samych bokserkach i się darł.
- MUSZĘ KUPIĆ LAKIERY – zleciał na dół i zaraz usłyszałem trzask drzwi wejściowych, a po chwili otwarły się.
- Niall? – Zapytał.
- Tak?
- Przecież ostatnio zamawiałem 8 skrzyni lakierów – chyba się wkurzył.
- Ojj, zapomniałem, a w kuchni są naleśniki – nic nie usłyszałem, ale wiedziałem, ze u nas wszyscy rzucali się na naleśniki. Teraz Harry. Hmm, wziąłem prostownicę i usiadłem na łóżku obok niego. Po kilkunastu minutach każdy jego loczek był prosty. Gdy na niego spojrzałem, nie mogłem opanować śmiechu. Spadłem z łóżka. A wtedy Hazza się obudził
- Co się dzieje? Co robi tu ta prostownica? Dlaczego się śmiejesz? – Zapytał, a ja wskazałem lustro, bo nie umiałem nic powiedzieć. Spojrzał na swoje odbicie i momentalnie zrobił się cały czerwony.
- yyy… na dole jest śniadanie??? - Powiedziałem wstając.
- Zabije Cię!!! – Zaczął mnie gonić, wbiegaliśmy do każdego pokoju robiąc pełno hałasu i bałaganu, budząc przy tym wszystkich. Zatrzymałem się tylko przy pokoju Asi i robiąc unik Hazza wleciał do jej pokoju jak torpeda, a ja zszedłem na dół, aby zjeść naleśniki. Siedzieliśmy tak prócz Asi, Filipa i Harrego. Po kilku minutach do nas dołączyli i w ciszy jedliśmy posiłek. W pewnym momencie odezwał się Liam.
- Kto wymyślił te pobudki?
- Ja – niepewnie powiedziałem, oni wymienili się spojrzeniami i rzucili się na mnie z uśmiechem gilgając.
- No-prze-stań-cie-pro-sze – próbowałem się wyrwać, ale moje łaskotki robiły same za siebie.
- Przeproś – powiedział Harry ze wzrokiem, który mógłby zabić.
- PRZEPRASZAM – wydarłem się na cały dom
- No okej, przeprosiny przyjęte – powiedział Zayn.
Wszyscy ponownie usiedliśmy do stołu, spojrzałem w kierunku Loczka, wydawał się być jakiś przygnębiony i smutny. Muszę z nim później porozmawiać.
- Ja muszę lecieć, bo, bo mama kazała mi przyjść. Mam jej w czymś pomóc.- Powiedział Filip. Pożegnał się ze wszystkimi i wyszedł. Oczywiście nie obyło się bez „chwilek” i „scen miłosnych” Asi i Filipa. Za każdym razem jak na nich patrzę moje serce pęka kolejny raz. Mam ochotę go zabić, ale dobra powstrzymam się.
<Asia>
- Dobra ja muszę znaleźć dobre liceum, takie muzyczne. Znacie jakieś? – zapytałam.
- No pewnie, chodź tam gdzie my, to jest najlepsze liceum, poświęcone tylko muzyce i innym zajęciom artystycznym - zaproponował Liam.
- Dobra, to, kto jedzie ze mną się zapisać? – Zapytałam.
- Ja – wykrzyknął, Harry biorąc kluczyki od samochodu
- To pa – sięgnęłam po torebkę i po chwili byłam już w samochodzie. W drodze dużo rozmawialiśmy, co chwile się śmiejąc. Jak dobrze, że mogę z nimi mieszkać, teraz nie wyobrażam sobie żyć bez tych debili.
- Już jesteśmy – powiedział Loczek, stawiając samochód na parkingu. Weszliśmy do dużego budynku, kierując się do sekretariatu.
- Dzień dobry – przywitaliśmy grzecznie z panią sekretarką.
- Ooo, dzień dobry. Widzę, że Harry przyprowadził koleżankę? – Zapytała, a Hazza się uśmiechnął.
- Tak koleżanka chciałaby się zapisać do szkoły – odpowiedział jej.
- No dobrze, bardzo nam miło, proszę mi opowiedzieć o sobie, dlaczego akurat tutaj chcesz chodzić i pokaz mi swoje świadectwo z pierwszej klasy liceum. – Zasypała mnie pytaniami, a ja na wszystkie odpowiedziałam, że jestem z Polski i wgl. Gdy zobaczyła moje świadectwo to ją zatkało, nie jestem kujonem, ale mieć średnią 5,3 w pierwszej liceum to naprawdę sukces. Hazza dopowiedział jeszcze swoje i dzięki temu jestem w klasie, z Cody’m Simpson’em. Myślałam, ze zacznę kwiczeć ze szczęścia. Gdy wyszliśmy z gabinetu od razu rzuciłam się na niego.
- Dzięki Harry, jesteś wielki – okręcił się ze mną i ruszyliśmy do samochodu.
- To teraz za to, że załatwiłeś mi tutaj naukę, zapraszam cię na lody.
- Spoko, a jak tam moje włosy?
- No, już lepiej, nie masz jeszcze takich loczków jak wcześniej, ale pomału się zakręcają.
- To dobrze – uśmiechnął się i włączył radio na ful. Akurat leciało ‘Call Me Maybe’. Kocham piosenkę tak jak Styles. W kawiarni zaatakowali nas paparazzi, dlatego szybko się stamtąd zmyliśmy.
- Przepraszam Cię, ale wiesz taka jest cena sławy zero prywatności – powiedział mi już w samochodzie.
- Spoko rozumiem – uśmiechnęłam się. W drodze zatrzymała nas jeszcze policja, my już tacy wystraszeni, a gościu prosi o autograf dla córki i syna. Normalnie jak to usłyszałam to myślałam, że się osikam. Spojrzałam na Hazze, taki jakiś smutny się wydaje.
- Harold?
- Co?
- No co? Smutny jesteś
- Wydaje Ci się, nie wyspałem się i tyle – Tak na pewno, wiem kiedy kłamie, ale dobra nie będę go męczyć.
- Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.
- Tak, wiem. – Odpowiedział, a wtedy rozległ się dźwięk dzwonka mojego telefonu.
- Halo?
- Cześć córcia! – Usłyszałam głos mojej mamy.
- Hej mamuś. Kiedy przyjeżdżasz?
- Jeszcze nie wiem, może zrobię Ci niespodziankę.
- Już nie mogę się doczekać, kiedy Cię zobaczę, a dzisiaj poszłam zapisać się do szkoły i będę w klasie z Cody’m!
- No to świetnie, ale wiesz musze kończyć.
- No to pa.
- Pa. – Z jednej strony cieszyłam się, że zostaję z mamą, ale co z tatą? W ogóle się do mnie nie odzywa
- Chodź już dojechaliśmy. – Szturchnął mnie Harry.
- Okej. – Nie wiem, co się ze mną dzieje, moje marzenia się spełniają, są wakacje, a tak naprawdę to sama nie wiem, czego chce.
- Hej – krzyknęłam w wejściu.
- Hejka – odpowiedzieli.
- Załatwiliście szkołę? – Zapytał Zayn.
- Tak i będę w klasie z Cody’m – odstawiłam swój taniec szczęścia i poszłam do kuchni nalać sobie sok.
- Liam, możemy pogadać? – Zapytałam.
- No pewnie, chodź. – Ruszył na górę, a ja za nim.





No, witajcie. Po pierwsze przeprasza, że tyle czasu nie dodawałam rozdziału, ale po prostu albo nie miałam czasu, ani chęci. Pojawia się, nie podoba mi się i jest krótki:(. Prosze  o komentarze.
Kiedy chcecie kolejny rozdział? Ja wyjeżdżam na kolonie w piątek, także powinien pojawić się w czwartek. (:

A niespodzianka to Imagin, napisany przezemnie. 
Miłego czytania (:




„Jesteś dla mnie kimś znacznie więcej…”

 Siedziałem na kanapie razem z resztą zespołu oglądając telewizje. Dzisiaj niestety przychodzi do nas Danielle, w sumie to do Liama. Nie to, że jej nie lubię, bardzo ją lubię, po prostu czuję jak wtedy kradnie mi przyjaciela. To dziwne, ale jestem o niego po prostu zazdrosny. Nikomu o tym nie mówiłem, ale ja go chyba kocham. Gdy mnie przytuli, czuję motyle w brzuchu, na koncercie jego głos przyprawia mnie o dreszcze, tak jakby śpiewał tylko dla mnie. Moje rozmyślenia przerwał dzwonek do drzwi, Liam jak oparzony poleciał do drzwi. Widziałem w jego oczach radość, wpadli w swoje ramiona i złączyli w namiętnym pocałunku. Nie mogę na to patrzeć. Wstałem i poszedłem do swojego pokoju. Sięgnąłem po gitarę i grałem. Palce same wybierały sobie struny, a z mojego gardła wypłynęły słowa do Taken. Potem kilka naszych piosenek, w mojej solówce w „More Than This” usłyszałem dźwięk otwierających się drzwi
- Hej Niall. – Przywitał mnie Harry siadając obok mnie.
- Hej.
- Co się dzieje?
- Nic. – Spuściłem głowę.
- Przecież widzę, jesteśmy przyjaciółmi, możesz mi powiedzieć wszystko.
- Wiem, ale to trudne.
- Nikt nie powiedział, że życie jest łatwe, dlatego Bóg dał nam przyjaciół do pomocy.
- No, zakochałem się. – wysiliłem się na uśmiech.
- No to świetnie, jaka ona jest?
- Ma brązowe włosy, karmelowe oczy, piękny uśmiech i no.
- Aaa, poznasz mnie z nią?
- Znasz.
- Niall?
- Tak?
- To Liam, prawda?
- Niee, podobna jest.
- Widzę to, że kłamiesz.
- Zdaje Ci się – wysiliłem się na uśmiech, ale wiem, że Hazza już mnie przejrzał.
- Niall, to Liam? – Westchnąłem.
- Tak. – Spuściłem głowę, a Harry mnie przytulił.
- Ja, ja go kocham, i co ja mam teraz zrobić??
- Na pewno nie próbuj się poddać, spróbuj z nim porozmawiać, będę robić, co w mojej mocy żeby Ci pomóc, tylko nie rób tego więcej.
- Czego? – Podwinął rękaw mojej bluzy.
- Tego – wskazał rany na moich nadgarstkach.
- Nie umiałem…
- Ja wiem Niall, miałem podobny problem, ale tak tego nie załatwisz – przerwał mi, a ja tylko westchnąłem, miał rację, zadając sobie ból niczego nie zmienię.
- Dzięki Harry – przytulił mnie.
- To obowiązek przyjaciela, pomagać. Ja idę już spać. Dobranoc – powiedział wstając z łóżka.
- Dobranoc – powiedziałem, a Hazza wyszedł. Postanowiłem wejść na neta. Na Twitterze retweetnąłem kilka fanek i wpisałem jednego tweeta: „ Jesteś tak blisko, a tak daleko…”.
Spojrzałem jeszcze na Facebooka i wyłączyłem laptopa i po umyciu się poszedłem spać, bo jutro mamy koncert, ostatni koncert, naszej pierwszej trasy.
Usłyszałem znaną mi melodię, otworzyłem oczy, tak, to mój budzik, czyli pora wstać. Jest 9.30. Czyli mamy niecałe 2 godziny, bo o 11.15 Przyjeżdża po nas limuzyna. Zrobiłem sobie zimny prysznic, umyłem włosy i dokładnie wyszczotkowałem zęby. Ułożyłem moja blond fryzurę na żel i po wszystkich czynnościach zszedłem na dół.
- Hej – przywitałem się ze wszystkimi.
- Hej – odpowiedzieli.
- Niall, może dzisiaj na koncert przyjść Dan? – Zapytał mnie Liam, a ja o mało, co nie wyplułem płatków. Czułem na sobie spojrzenie Harrego.
- Tak może, a czemu mnie o to pytasz – zapytałem z nutką irytacji w głosie.
- No, bo nie wiem czy chcesz.
- A czemu miałbym nie chcieć – teraz już prawie krzyczałem.
-  No nie wiem, po prostu zapytałem.
- Przepraszam – myślałem, że się rozkleję, miałem już łzy w oczach, nienawidzę się z nimi kłócić, ja już sobie nie daję rady. Reszta zespołu patrzyła na nas zdziwiona, nigdy nie byłem o nic zły, ani się nie kłóciłem, chyba, że chodziło o jedzenie.
- Niall, co się dzieje? – Zapytał tym razem Lou.
- Nic, po prostu jestem głodny – szybko wymyśliłem jakąś wymówkę, ale po części była to prawda. Resztę posiłku przesiedzieliśmy w ciszy. O godzinie 11.23 Byliśmy już w drodze na koncert. Droga minęła tak jak zawsze, pełna wygłupów i śmiechów. Gdy otworzyłem drzwi limuzyny, od razu usłyszałem piski i krzyki naszych fanek. Po rozdaniu kilku autografów, poszliśmy do Paula, który czekał już na nas za kulisami. Zaśpiewaliśmy dwie piosenki, że by jeszcze raz dokładnie sprawdzić nagłośnienie i zeszliśmy ze sceny. Gdy sala koncertowa, była już wypełniona zaczęło się odliczanie. Wyskoczyliśmy na scenę i zaczęliśmy piosenką „Up All Night”. Każde wyśpiewane moje słowo było skierowane do Liama, ale on patrzył tylko na Danielle. Gdy nadszedł czas na „Moments”, a Liam zaczął śpiewać zwyczajnie się rozpłakałem. Wtedy podszedł do mnie, przytulił i szepnął mi do ucha jedno słowo.
- Przepraszam – Nie wiedziałem, dlaczego? Dlaczego mnie przeprosił? Moja zwrotka była przepełniona smutkiem. Po skończonym koncercie poszliśmy się przebrać.
- Idę na spacer – krzyknąłem i wyszedłem tylnym wyjściem, żeby fanki mnie nie dopadły.
            Szedłem przed siebie, nogi same mnie niosły. Zaprowadziły mnie na skarpę z widokiem na zachodzące słońce. W drodze wszystko sobie przemyślałem. Nie mogę tak dłużej żyć, nie radzę sobie z tym już, nie dam rady dłużej. Stanąłem na brzegu i odbiłem się od ziemi. Miałem zlecieć, ale poczułem mocne szarpnięcie za rękę.
- Nie rób tego, porozmawiajmy – usłyszałem głos Liama. Wciągnął mnie powrotem i usiadł obok mnie.
- Liam - chciał mi przerwać, ale nie pozwoliłem mu – wtedy w xfactorze zdobyliśmy 3 miejsce, to był wielki sukces, potem nagraliśmy pierwszy singiel, który podbił cały świat, ale najlepsze jest to, ze muzyka nas połączyła, że jesteśmy dla siebie jak rodzina, jak bracia, ale Ty masz swoje wyjątkowe miejsce w moim sercu, nie jesteś tylko przyjacielem, tylko bratem, tylko kimś znacznie więcej, ja, ja Cię pokochałem – łzy spływały po moich policzkach, spojrzałem na niego, on też wylewał z siebie słone krople, spojrzał na mnie.
- Niall, pamiętasz czasy xfactora? To wtedy poznałem Dan, polubiłem ją bardzo, wyszło tak że byliśmy parą, była dla mnie wszystkim, ale pomału się od siebie oddalaliśmy. Dzisiaj Harry wszystko mi powiedział, zrozumiałem, że moja prawdziwą miłość miałem cały czas obok siebie. Przepraszam, że tak późno, że nie zauważyłem tego jak cierpiałeś, ja przepraszam. – Patrzeliśmy sobie w oczy, nie wiedziałem, co mam powiedzieć wyszeptałem tylko:
- Kocham Cię Liam
- Ja Ciebie też, Niall
Zbliżyliśmy się do siebie i złączyliśmy w czułym pocałunku. Splotliśmy swoje palce i szczęśliwi ruszyliśmy do domu.


Chcecie kolejną część to pisać!!!! (:




                                                                                                             Asia